Wstęp

Blog jak zresztą widać jest o tematyce Usagi x Seiya, Mamoru także się tu pojawi, ale nie mogę obiecać na jak długo i czy na końcu opowiadania będzie z Usą. Opowiadanie nie będzie długie przewiduję -20+ rozdziałów. Notki będą pojawiały się w zależności kiedy będę miała czas czyli rzadko ponieważ jestem w liceum i chcąc nie chcąc muszę się uczyć.

17 lutego 2010

Rozdział II część 2

Nie musisz być dobra
Nie musisz iść na kolanach
100 mil przez pustynię pokutując
Wystarczy jeżeli pozwolisz zwierzątku swego ciała
kochać co pokochało (...)

Fragment wiersza Mary Oliver ,, Dzikie gęsi"

Rozdział II Rozstania i powroty część 2

Punkt widzenia Usagi

To niemożliwe ! To nie może być prawda, ale ten głos taki prawdziwy.
- Króliczku nie poznajesz mnie ? - Tym razem głos był taki wesoły, dokładnie taki jakim go zapamiętałam. Odwróciłam się. On tam stał. Znów miał na sobie ten sam czerwony garnitur, włosy związane w kitkę i ten swój niesamowity uśmiech.
- Seiya ? - Mój głos drżał, nie chciałam tego. Moje serce tłukło się w piersi wyrywając się do przodu, do niego.
- A kogo się spodziewałaś ? - Uśmiechnął się łobuzersko. Nie wytrzymałam przytuliłam go z całej siły, nie chciałam żeby mnie opuszczał, chciałam go zachować tylko i wyłącznie dla siebie.
- Udusisz mnie króliczku. - Zaśmiał się cicho, a ja wtuliłam się w niego jeszcze bardziej o ile było to jeszcze możliwe. A on nie pytał mnie wtedy o nic, po prostu objął mnie, staliśmy tak nie wiem ile. Dopiero jak się uspokoiłam o zaczęłam w miarę racjonalnie myśleć, podniosłam głowę.
- Co ty tu robisz ? - Chyba dopiero teraz zaczęły do mnie docierać informacje.
- Wróciłem, to znaczy wróciliśmy. Ja Taiki i Yaten postanowiliśmy skończyć tu liceum i reaktywować zespół. - Uśmiechnął się do mnie.
- Tak bardzo tęskniłam. - Powiedziałam znowu go obejmując.

( Narracja 3-osobowa )

Ludzie przechodzili obok nich, patrząc nań dziwnie. Oni nawet nie zdawali sobie z tego spawy. Cieszyli się swoją osobą. W końcu gdy wyjaśnili sobie te podstawowe rzeczy poszli do parku. Tak jak za dawnych czasów chodzili po dawno wydeptanych ścieżkach.
- To co data ślubu już ustalona. - Zapytał lekko Seiya, a ona momentalnie posmutniała. - Nie mów mi tylko, że już się odbył, a ty mnie nie zaprosiłaś.
- Nie oczywiście, że nie. - Zaprzeczyła gwałtownie.
- Króliczku co się dzieje ? - Zatrzymał się i popatrzył jej w oczy. Ona momentalnie przybrała swoja maskę.
- Nic, dlaczego pytasz. - Każdy normalny człowiek stojący obok nich powiedziałby teraz, że to pytanie jest bezsensu, ponieważ blondynka przybrała tak idealną maskę, że nie sposób było dotrzeć do jej prawdziwych uczuć. Jednak Seiya nie był normalny i dostrzegł to czego inni nie widzieli.
- Mnie nie oszukasz i nawet nie próbuj. - Powiedział poważnie, złotowłosa westchnęła.
- Od twojego wyjazdu wszystko się zmieniło Seiya. Ja i Mamoru coraz bardziej czuję, że jesteśmy ze sobą tylko ze względu na przyszłość, a nie z miłości. Ja i on oddalamy się od siebie coraz bardziej. Dziewczyny też się zmieniły odkąd walki ustały myślą tylko o szkole, chłopakach i co by tu jeszcze zrobić. Spotykamy się naprawdę rzadko, a i nawet wtedy brakuje nam tematów. Zaczynam myśleć, że ta cała przyjaźń była tylko ze względu na walki, przeszłość i przyszłość. Pogubiłam się już we własnych uczuciach, nie wiem już czy moje marzenia nie są tak naprawdę marzeniami innych. - Mówiła wylewając cały żal z minionych miesięcy.
- Może one po prostu chcą się nacieszyć tym zwykłym, beztroskim życiem. Ich przeszłość była pełna walk, a przyszłość spędzą broniąc twojego królestwa to naturalne, że chcą się nacieszyć chwilą. - Objął ją delikatnie. - Króliczku powiem ci coś co mi dawno temu powiedziała moja księżniczka. Przyszłość ma swoją ustaloną wizję, ale jest to tylko ogólny kształt całą otoczkę kształtujemy my podejmując nawet najmniej ważne decyzje. To, że byłaś w przyszłości nie oznacza, że jak będziesz dorosła będzie ona taka sama. Nie martw się tym co będzie za kilkadziesiąt lat króliczku, żyj chwilą i spełniaj swoje marzenia. Później może być już na to za późno. - Mówił poważnie, ale iskierki z jego oczu nie znikły.
- Seiya... poważne kwestie do ciebie nie pasują. - Roześmieli się cicho. Usagi śmiała się ostatnio tak szczerze jakieś 3 miesiące temu.
- Choć odprowadzę cię do domu, twoi rodzice pewnie się niepokoją. - Powiedział wstając z ławki.
- Nie nie martwią się. - Powiedziała cicho.
- Czemu ? - Zdziwił się.
- Oni wyjechali, wczoraj i szybko nie wrócą. Zostałam sama w domu. - Uśmiechnęła się smutno.
- Jak to ? - Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. W ciszy wysłuchał opowieści Usagi. - I będziesz mieszkać sama przez następne tygodnie, jak nie miesiące. - Był oburzony.
- Na to wychodzi, ale nic nie szkodzi. - Spojrzała na niego przenikliwie.
- A co na to Mamoru ? - Nie dawał za wygraną.
- On wyjechał też wczoraj, na tydzień do stanów. Musi odebrać jakieś papiery czy coś w tym stylu. - Starała się nie rozpłakać, ale nie wychodziło jej to najlepiej i już po chwili łzy ciekły jej po policzkach. Seiya po raz któryś z kolei objął ją mocno.
- Wiesz ja i chłopaki mamy jeden pokój może chciałabyś go zająć. - Zapytał ją uśmiechając się szeroko.
- C...Co ? - Usagi zszokowana wpatrywała się w przyjaciela.
- Jesteśmy przyjaciółmi, przecież nic ci nie zrobimy. - Zaśmiał się, wpatrując się w jej minę. - No i będę pewny, że nic ci się nie stanie.
- A co z Yatenem i Taikim ? - Usa nie wydawała się być przekonana.
- Zgodzą się, a nawet jeśli to nie pozwolą ci mieszkać samej. Zresztą ja też nie. - Jego głos brzmiał nadzwyczaj twardo.
- A co będzie jak wróci Mamoru ? - Popatrzyła na niego z ciekawością w oczach.
- Skoro on nie umie się tobą zaopiekować to zrobi to ktoś inny. A poza tym on jest tak pewien waszego małżeństwa, że pewnie nie będzie miał nic przeciwko. - Jego słowa były prawdziwe i Usagi doskonale to wyczuła.
- Ech jeżeli Yaten i Taiki się zgodzą to mogę się do wprowadzić do czasu przyjazdu moich rodziców. - Uśmiechnęła się do niego.
- W takim razie chodźmy. Nie ma czasu do stracenia.

Jeżeli chcę być szczęśliwa on musi być przy mnie. Chciałbym pozwolić mu mnie kochać i samej także go kochać z całego serca, ale mnie czeka wieczna pokuta z człowiekiem którego kocham tylko i wyłącznie jak brata...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz